Piję cztery filiżanki kawy dziennie odkąd skończyłam 7 lat... Oto przerażające rzeczy, które wydarzyły się, gdy rzuciłam nałóg z dnia na dzień

Opublikowano: | Zaktualizowano:
Głowa mi pulsuje. Czemu jego klawiatura jest taka głośna? Boże, jej głos jest irytujący. Czy czuję zapach kogoś podgrzewającego w mikrofalówce całego pieczonego kurczaka? Czemu wciąż boli mnie głowa?
Eksperci zapewniają mnie, że nie, mój mózg nie przegrzewa się – po prostu jestem w stanie głębokiego odstawienia kofeiny, co jest prawdziwym schorzeniem klinicznym.
Piję kawę odkąd skończyłem siedem lat. Sądzę, że moje uzależnienie od kofeiny wynika z filiżanek kawy po obiedzie rozcieńczonych głównie ciepłym mlekiem (Włosi nazywają to cappuccino, słyszeliście o tym?).
Z czasem moja chęć bycia bardziej wyrafinowanym i wielkomiejskim człowiekiem sprawiła, że wyrobiłem sobie nawyk biegania na początek kolejki po cold brew przed pracą.
Obecnie piję około czterech filiżanek dziennie, co daje słoniową dawkę kofeiny około 390 miligramów. To małe piórko w czapce, ponieważ krajowe organizacje zdrowia twierdzą, że do 400 miligramów jest bezpieczne.
Dlaczego więc rzuciłem – poza kilkoma bezkofeinowymi espresso – na cały tydzień? Krótko mówiąc, zrobiłem to dla historii.
Według dr Ann Monis, psychologa klinicznego, cierpię na to, co można określić jako zaburzenie związane z używaniem kofeiny.
To wyjaśnia, dlaczego moje wcześniejsze próby ograniczenia palenia kończyły się niepowodzeniem i dlaczego ciągle sięgam po kolejną filiżankę, choć wiem, że wszystko powyżej trzeciej filiżanki jest środkiem lubrykacyjnym na atak paniki .
Ja na zdjęciu z kawą, moją pierwszą miłością. Zazwyczaj piję około czterech filiżanek dziennie. Ale odstawiłam ją na tydzień, żeby zobaczyć, jak będzie się czuła po odstawieniu
Tydzień temu ustaliłam sobie zasady: od sobotniego popołudnia żadnej kawy, napojów energetycznych ani herbaty. Pozwoliłam sobie na kofeinę w czekoladzie – nie jestem idealna.
Gdy tylko zacząłem test, pozwoliłem sobie na odrobinę bezkofeinowego espresso, gdy popołudniowa chandra nadeszła. Jeden ze współpracowników zauważył na początku, że może to być oszustwo, ponieważ bezkofeinowa kawa nadal zazwyczaj zawiera niewielkie ilości kofeiny.
Jeśli tak, to jest to najgorsza forma oszustwa, jaką można sobie wyobrazić, zwłaszcza biorąc pod uwagę fakt, że byłem jednocześnie oszołomiony i naćpany.
Tak, nadal mogłem wykonywać swoją pracę. Ale w mojej głowie zawisła mgła, otulając mój umysł gęstą mgiełką.
Spodziewałem się, że brak kawy wpłynie na moje samopoczucie i myślenie, ale nie aż tak bardzo.
Kofeina blokuje adenozynę, związek, który informuje mózg, że czas odpocząć.
Gdy go odstawisz, poziom adenozyny gwałtownie wzrasta, przez co czujesz się wyczerpany i masz trudności nawet z wykonywaniem najprostszych zadań.
„Wahania nastroju są również częścią procesu odstawiania” – powiedziała mi dr Monis.
„Bez tej codziennej stymulacji [dopaminą] wiele osób odczuwa spadek popędu, niski poziom energii i swego rodzaju emocjonalne otępienie.
„Drażliwość jest powszechna, a w niektórych przypadkach mogą pojawić się objawy depresyjne… Niektórzy zgłaszają nawet wzrost poziomu lęku, nie dlatego, że kofeina ich uspokajała, ale dlatego, że ich organizm polegał na tym znanym rytmie chemicznym, aby zachować równowagę”.
Pisanie jednego zdania bez kofeiny we krwi czasami przypominało bieganie w przeciwnym kierunku po ruchomym chodniku na lotnisku. W końcu dotarłem na drugi koniec, ale moje serce biło szybciej, uda mnie bolały i czułem się jak idiota, że cofam się.
Aplikacja Notatki w moim telefonie to chaos - efekt uboczny moich nerwowych, szybko zmieniających się myśli, przeskakujących z jednego pomysłu na drugi.
Na przykład wpisy z poniedziałku zawierały m.in. następującą treść: „Luke [mój kolega] siedział ze łzami w oczach przy biurku i mówi, że wyglądam blado (co w jego przypadku oznacza bogactwo)”.
Środa: „Czuję się jak bioniczny człowiek – jakby do moich kości były przyczepione druty i pręty, dzięki czemu ślizgam się, jakbym płynęła po lodzie”, po czym następuje: „Wczoraj musiałam znaleźć porcję lodów” i akcent: „Chcę, żeby moja twarz była na złotych monetach”.
Czwartek był prosty: „Ciężkie westchnienie”.
Tego samego dnia dr Monis powiedział mi: „Jesteś w piątym dniu, który przypada dokładnie w szczytowym okresie odstawienia. Większość ludzi doświadcza najsilniejszych objawów między drugim a siódmym dniem”.
Kofeina blokuje adenozynę, związek, który mówi mózgowi, że czas odpocząć. Zabierz ją, a adenozyna gwałtownie wzrasta, pozostawiając cię oszołomionym, wyczerpanym i walczącym o wykonanie nawet prostych zadań.
Duża część kawoszy podjęła próby ograniczenia jej spożycia. Badanie z 2012 r. wykazało, że 62% z 275 osób próbowało ograniczyć spożycie kofeiny – i 62% z nich nie potrafiło powstrzymać się od jej spożycia przez cały miesiąc.
Czterdzieści trzy procent ankietowanych przyznało, że lekarz zalecił im ograniczenie picia w celu poprawy lub zmniejszenia ryzyka wystąpienia chorób serca, lęków, bólów głowy, problemów z oddawaniem moczu, problemów żołądkowych, wysokiego poziomu cukru we krwi i zaburzeń snu.
Podczas mojego własnego okresu próbnego zauważyłem poważniejszy skutek uboczny niż ten, który zanotowałem w moich notatkach: silniejsze mimowolne ruchy ramion i dłoni, które czasami występują u mnie w wyniku codziennego przyjmowania leków.
Efektem ubocznym jest dystonia, czyli zaburzenie ruchu związane z nieprawidłową komunikacją neuroprzekaźnika dopaminy.
Zdaniem dr Monis kofeina blokuje receptory adenozyny, zwiększając aktywność mózgu, także w obszarach odpowiedzialnych za ruch.
Z czasem ciało adaptuje się, produkując więcej receptorów adenozyny i zmieniając dopaminę (klucz do kontroli ruchu). Nagłe odstawienie kofeiny powoduje odwrotny skutek – wzrosty adenozyny, spadki dopaminy i pomieszanie ścieżek motorycznych.
„U osób, które już doświadczają mimowolnej aktywności mięśni, takie zaburzenie może sprawić, że ruchy staną się bardziej zauważalne lub trudniejsze do opanowania” – powiedział dr Monis.
Jądra podstawy - krytyczne dla płynnego ruchu - w neocortex mózgu są wrażliwe na dopaminę. Dystonia często wynika z zakłóceń w tym miejscu.
Obecnie piję około czterech filiżanek dziennie, co daje słoniową dawkę kofeiny około 390 miligramów. Małe piórko w czapce: krajowe organizacje zdrowia twierdzą, że do 400 miligramów jest bezpieczne
„Ponieważ kofeina łagodnie stymuluje aktywność dopaminy, zwłaszcza w tych obszarach, nagłe jej odstawienie może spowodować tymczasowe pogorszenie stabilności kontroli motorycznej” – dodała.
„To nie oznacza, że kofeina leczyła dystonię bezpośrednio, ale mogła maskować lub łagodzić niektóre z jej efektów. Bez niej zmiany bazowe i objawy mogą się tymczasowo nasilić”.
Szarpnięcia, jakie wykonują moje ramiona, gdy kurczą się mięśnie, są nagłe i niepokojące nawet w najlepszym wypadku, ale w tym przypadku stały się niemal karykaturalnie wspaniałe.
Nicola Noél, zarejestrowana pielęgniarka specjalizująca się w zdrowiu psychicznym i założycielka Brain Works Therapy, powiedziała mi: „W praktyce usuwasz codzienny modulator, co może powodować, że twój układ nerwowy stanie się tymczasowo bardziej pobudliwy lub rozregulowany”.
Wielokrotnie zastanawiałem się, dlaczego zgodziłem się przeprowadzić na sobie ten eksperyment.
Czy było warto?
Moje objawy odstawienia - teraz z drżeniem - nadal nie ustąpiły. Stosowanie kawy bezkofeinowej i czekolady jest jak nakładanie plastrów na ranę postrzałową.
Nikt nie śledzi, ilu Amerykanów cierpi na zaburzenia związane z używaniem kofeiny, ale badania sugerują, że 8–35 procent z nich może kwalifikować się do tego określenia.
Pierwszy łyk mojego ukochanego cold brew był na równi z doświadczeniem psychodelicznym. Poczułem się trochę oszołomiony, ale tylko chwilowo. Od tego momentu poczułem, jakby do mojego mózgu uderzyła fala dobrych chemikaliów. Kolory były jaśniejsze, dźwięki ostrzejsze
„Długość i intensywność objawów odstawienia zależą od tego, ile kofeiny dana osoba spożyła i jak długo regularnie ją stosowała” – wyjaśnia dr Monis.
„Większość objawów osiąga szczyt w ciągu 24–72 godzin po zaprzestaniu zażywania narkotyków, ale u niektórych osób może minąć cały tydzień, zanim poczują, że ich umysł i ciało wracają do normy”.
„Bardzo fajnie. Bardzo, bardzo fajnie” – szepnąłem do siebie, zatapiając się głębiej w fotelu, a w mojej głowie przelatywały obrazy zimnego napoju, który wciągnę przy pierwszej nadarzającej się okazji.
Tydzień bez moich drogocennych cold brews, cappuccino, doppio espressos i wszystkich innych pretensjonalnych kawowych napojów, których nienawidzę kochać, był - jeśli mam być skromny - próbą. Jeśli mam być szczery, był kataklizmem.
Tak czy inaczej, na szczęście wszystko dobiegło końca.
Następnego ranka poszedłem do pobliskiej kawiarni i kupiłem upragnione cold brew. Duże. Odtłuszczone mleko.
Pierwszy łyk był na równi z doświadczeniem psychodelicznym. Poczułem się trochę oszołomiony, ale tylko chwilowo. Od tego momentu poczułem, jakby fala dobrych chemikaliów uderzyła w mój mózg. Kolory były jaśniejsze, dźwięki ostrzejsze.
I ślubowałem mojej błogosławionej kawie: nigdy więcej.
Daily Mail