Wybierz język

Polish

Down Icon

Wybierz kraj

Poland

Down Icon

Prof. Edyta Zbroch: "Po roku wielu pacjentów po prostu przestaje brać leki – nawet ci po zawale"

Prof. Edyta Zbroch: "Po roku wielu pacjentów po prostu przestaje brać leki – nawet ci po zawale"
Spis treści

Nadciśnienie nie boli, ale może zabić – i coraz częściej dotyczy osób młodych. „To nie angina, tylko choroba przewlekła. Leczenie musi być stałe” – mówi prof. Edyta Zbroch, specjalistka hipertensjologii, która w rozmowie z nami wyjaśnia, dlaczego pacjenci odstawiają leki, jak ich do tego nie dopuścić i jak uprościć terapię, by naprawdę działała. Zapraszamy do przeczytania wywiadu o cichym zabójcy XXI wieku i o tym, jak go trzymać pod kontrolą.

Nadciśnienie tętnicze to choroba przewlekła, która często przez długi czas nie daje objawów. Może rozwijać się powoli, ale nieleczona prowadzi do poważnych powikłań – udaru, zawału czy niewydolności nerek. O tym, jak diagnozować, leczyć i mówić o nadciśnieniu w prosty sposób, rozmawiamy z prof. Edytą Zbroch, specjalistką chorób wewnętrznych i hipertensjologii z Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku.

Polityka Zdrowotna: Czy jest pani zwolenniczką wczesnego sięgania po leki na nadciśnienie, czy raczej metod niefarmakologicznych? W jakich sytuacjach lepiej nie czekać?

Prof. dr hab. Edyta Zbroch: To wszystko jest uregulowane – ja osobiście mogę mieć swoje preferencje, ale przede wszystkim mamy wytyczne dotyczące postępowania w nadciśnieniu tętniczym. Ostatnio opublikowane zostały wspólne zalecenia naszego Towarzystwa, opracowane we współpracy z Polskim Towarzystwem Kardiologicznym. Określają one, kiedy – w zależności od wysokości ciśnienia – należy rozpocząć leczenie farmakologiczne.

Niemniej jednak, leczenie farmakologiczne zawsze musi być wspierane leczeniem niefarmakologicznym. A w przypadku łagodnego nadciśnienia możemy – przynajmniej na początku – poprzestać wyłącznie na metodach niefarmakologicznych. Ani pacjent, ani lekarz nie powinni lekceważyć znaczenia modyfikacji stylu życia. To bardzo szerokie pojęcie, obejmujące wiele różnych elementów, które mogą realnie doprowadzić do obniżenia ciśnienia tętniczego.

Dlatego warto te metody stosować i przypominać pacjentom, że istnieją skuteczne możliwości zmiany trybu życia. Często właśnie na różnych akcjach prozdrowotnych podkreślamy, jak ważna jest profilaktyka i codzienne nawyki wspierające zdrowie.

PZ: Jak zmienił się obraz pacjenta z nadciśnieniem w ciągu ostatnich 20 lat? Czy młodsze osoby są dziś bardziej zagrożone niż kiedyś?

E.Z.: Jak najbardziej. Coraz częściej mamy dziś do czynienia z młodymi, tzw. młodymi dorosłymi. Do mnie, jako hipertensjologa, trafiają pacjenci w coraz młodszym wieku, często kierowani przez pediatrów – co oznacza, że nadciśnienie było u nich rozpoznane już w dzieciństwie lub wieku młodzieńczym.

Ma to bezpośredni związek z otyłością, która, niestety, w naszym kraju bardzo się nasila. Często mamy do czynienia z tzw. konstelacją: otyłość, cukrzyca, nadciśnienie – i to właśnie ona sprawia, że z problemem ciśnienia borykamy się dziś znacznie wcześniej niż kiedyś.

Do tego dochodzi niezdrowy tryb życia i stres, choć ten ostatni towarzyszył ludziom zawsze. Różnica polega na tym, że obecnie rośnie także świadomość – pacjenci częściej zgłaszają się do lekarza z powodu wysokiego ciśnienia, a działania edukacyjne, które prowadzimy, zaczynają przynosić realne efekty.

Dzięki temu podwyższone wartości ciśnienia udaje się wykrywać wcześniej. Coraz więcej jest młodych osób z nadciśnieniem i ogólnie częściej dochodzi do jego rozpoznania.

PZ: Nadciśnienie to choroba przewlekła, wymagająca codziennej kontroli i odpowiedzialności. Jak pomóc pacjentowi nie „odpuścić” leczenia, kiedy nic go nie boli?

E.Z.: To rzeczywiście duży problem, o którym coraz częściej mówi się podczas konferencji i zjazdów. Bo my już wiemy, jak leczyć nadciśnienie, wiemy, jak robić to skutecznie – ale największe wyzwanie to utrzymać pacjenta przy leczeniu. Duże badania epidemiologiczne pokazują, że po roku wielu pacjentów po prostu przestaje przyjmować leki – nawet ci, którzy przeszli zawał. Czują się dobrze, więc odstawiają leczenie.

Zawsze powtarzam pacjentom: nadciśnienie tętnicze, tak jak Pani redaktor słusznie zauważyła, to choroba przewlekła. To nie angina, której pozbywamy się po jednej serii antybiotyku. Leczenie musi być stałe. To, że dziś pacjent ma dobre ciśnienie, to efekt systematycznego przyjmowania leków przez ostatnie dni – to nie znaczy, że choroba zniknęła. Jest tylko dobrze kontrolowana. Żeby ten stan utrzymać, trzeba kontynuować terapię.

Na szczęście pojawiają się rozwiązania, które ułatwiają pacjentom przestrzeganie zaleceń. Zarówno lekarze, jak i firmy farmaceutyczne promują dziś stosowanie leków wieloskładnikowych – tzw. tabletek SPC, które łączą kilka substancji w jednej dawce. Prowadzona jest także kampania „Mniej leków”, skierowana do lekarzy. Dzięki stronie mniejlekow.pl można wpisać nazwy przyjmowanych leków, by sprawdzić, czy da się je połączyć w jedną tabletkę.

W leczeniu nadciśnienia to ogromne ułatwienie – mamy dostępne preparaty łączące nawet trzy leki hipotensyjne w jednej tabletce, dostępne w różnych dawkach. Dla wielu pacjentów oznacza to możliwość leczenia skutecznego i prostego – wystarczy jedna tabletka rano, by kontrolować ciśnienie przez cały dzień. I to już naprawdę nie jest wielkie obciążenie.

Jeśli chodzi o koszty – są oczywiście różne preparaty, zarówno refundowane, jak i nierefundowane, ale ogólnie rzecz biorąc, leki hipotensyjne nie są dziś drogie. Dla osób po 65. roku życia refundowane leki są całkowicie bezpłatne. Mimo to obserwuję, że nawet pacjenci, którzy mogliby otrzymać leki za darmo, nie zawsze je przyjmują. Mam wrażenie, że czasem ich po prostu nie szanują – bo skoro coś jest za darmo, to „wezmę albo nie wezmę”, „wykupię albo nie”, „odłożę, a potem się przeterminuje”.

A przecież ktoś za te leki płaci. To, że są bezpłatne dla pacjenta, nie znaczy, że są za darmo. Płaci za nie państwo. A państwo to przecież my – obywatele. Dlatego warto, byśmy wszyscy mieli świadomość tej odpowiedzialności.

PZ: Czy leki na nadciśnienie są w Polsce dostępne i przystępne cenowo? I co pani obserwuje w aptecznej codzienności pacjentów?

E.Z.: Dostępność do leków w Polsce naprawdę jest dobra. Oczywiście, nowe preparaty – szczególnie te najnowsze kombinacje – nie zawsze od razu są refundowane, ale i tak ich ceny nie są zaporowe. Widzę czasem, jak ludzie w aptece bez wahania wydają pieniądze na suplementy, witaminy, preparaty „pozarejestracyjne”, czyli tak naprawdę nieleki. Na to nie szkoda im pieniędzy. A kiedy przychodzą do lekarza, chcą leków „najtańszych i najlepszych” – i niestety to nie zawsze idzie w parze.

Tymczasem naprawdę można poprosić lekarza o dobranie takiej terapii, która będzie dostosowana finansowo do możliwości pacjenta. Nawet jeśli nie będzie to lek wieloskładnikowy, można zastosować tańsze zamienniki – skuteczne i przystępne. Trzeba tylko o to zapytać.

Aktualizacja: 07/07/2025 06:30

politykazdrowotna

politykazdrowotna

Podobne wiadomości

Wszystkie wiadomości
Animated ArrowAnimated ArrowAnimated Arrow