Chris (26) biegnie maraton w skarpetkach na rzecz badań nad chorobą Alzheimera
%3Aformat(jpeg)%3Abackground_color(fff)%2Fhttps%253A%252F%252Fwww.metronieuws.nl%252Fwp-content%252Fuploads%252F2025%252F08%252Fchris-en-zijn-moeder.jpg&w=1280&q=100)
Chris van Dommele (26) bierze udział w Maratonie Amsterdamskim. Nie ma na sobie butów do biegania, ale skarpetki. Dzięki temu przyciągającemu wzrok wydarzeniu zbiera pieniądze na rzecz Centrum Alzheimera w Amsterdamie w ramach inicjatywy charytatywnej Alzheimer Socks. Jego motywacja jest osobista: u jego matki chorobę Alzheimera zdiagnozowano w stosunkowo młodym wieku.
Co piąty Holender cierpi na demencję , a większość z nich cierpi na chorobę Alzheimera. Choroba ma charakter postępujący. Istnieją leki spowalniające jej postęp, ale wciąż długa droga przed nami. Dlatego też zbierane są znaczne fundusze na badania.
U jego matki chorobę Alzheimera zdiagnozowano w wieku 53 lat. „Kiedy zaczęła się zmieniać, początkowo myśleliśmy, że cierpi na wypalenie zawodowe lub stres. Została zwolniona z pracy, ale w nowej też nie radziła sobie najlepiej. Zapominała o różnych rzeczach, traciła inicjatywę, a jej emocje stawały się coraz bardziej ospałe. Dopiero później odkryliśmy chorobę Alzheimera”.
Minęły już ponad trzy lata od diagnozy. „Fizycznie wciąż czuje się całkiem dobrze, ale widać, że jej inicjatywa słabnie. Jej emocje osłabły. Mimo to często jest szczęśliwa i radosna, kiedy robimy coś razem, i jesteśmy jej za to wdzięczni. To szczególnie trudne dla mojego ojca. To on zmaga się z tym na co dzień”.
Chris natknął się na inicjatywę fundraisingową prowadzoną przez Alzheimer Center Amsterdam. „Co roku ośmioro młodych ludzi zakłada mały startup, który sprzedaje skarpetki: Alzheimer Socks. Zbierają pieniądze na badania nad chorobą Alzheimera. Kiedy usłyszałem o tej inicjatywie, od razu pomyślałem: chcę coś dla niej zrobić”.
I tak narodził się plan: przebiegnięcie pełnego maratonu (42 kilometry i 195 metrów) w skarpetkach. Chris: „To przyciąga uwagę i idealnie pasuje do kampanii. A jeśli potrafisz też wyjaśnić, dlaczego to robisz, to naprawdę rezonuje”.
Choć pomysł brzmi zabawnie, wykonanie to poważna sprawa. Chris trenuje do maratonu od pięciu miesięcy. „Jestem teraz na 20 kilometrach i zostały mi jeszcze dwa miesiące. Na początku było naprawdę bolało: po trzech, czterech kilometrach miałem już pęcherze. Teraz budują mi się odciski, moja technika jest lepsza i biegam o wiele lepiej”.
Przejście od wygodnych, amortyzujących butów do biegania na boso to spore przejście. Aby się z tym oswoić, skorzystał z pomocy trenera od biegania na boso: „Naprawdę musisz nauczyć się chodzić inaczej. Na szczęście bardzo mi pomogła. Co ciekawe: istnieje cały ruch, który głosi, że bez butów chodzi się bardziej naturalnie. Bieganie ma mniejszy wpływ na stawy, pod warunkiem, że opanujesz technikę”.
Mimo to bieganie w skarpetkach nie jest pozbawione ryzyka. „Czasami stąpasz po nierównym asfalcie albo na ziemi leży szkło. To trochę denerwujące. A jeśli nabawisz się pęcherzy, możesz opuścić trening na kilka dni. Wtedy czasami muszę ograniczyć się do jednego treningu w tygodniu. Ale sytuacja się poprawia”.
Reakcje Chrisa ze strony otoczenia są przeważnie zaskakujące, ale pozytywne. „Ludzie mówią: »Świetna inicjatywa, ale czy jesteś pewien? Nie możesz po prostu przebiec półmaratonu? Albo założyć buty ze skarpetkami?«”. Mimo to jest zdeterminowany, żeby ukończyć maraton boso.
Chociaż jego matka nie do końca wszystko rozumie, Chris uważa, że jest dumna. „Z pewnością jest świadoma tematu. Rozmawia o tym, pyta, jak się sprawy mają. Wciąż trudno ocenić, ile czuje i ile zdradza, bo mój ojciec porusza różne kwestie. Ale naprawdę myślę, że rozumie. I to jest wspaniałe”.
Nie mieszka w domu od kilku lat, podobnie jak jego dwie siostry. „Widujemy ją mniej więcej raz na dwa tygodnie. W te dni staramy się być wyjątkowo cierpliwi. Pomaga częste powtarzanie rzeczy, regularne tematy rozmów. To, co wydarzyło się wczoraj, jest trudne. Ale ten projekt wciąż jest dla niej ważny”.
Chris nie jest doświadczonym biegaczem. „Przebiegłem półmaraton, ale to nie jest moja ulubiona aktywność. Jednak to coś innego. Daje mi namacalny cel. Coś konkretnego, dzięki czemu mam nadzieję przyczynić się do rozwiązania problemu, a przynajmniej zbliżyć się do niego o krok”.
Poważny wypadek balonu na ogrzane powietrze był „strasznym koszmarem” – oto, co wiemy
Obietnice dotyczące kolagenu okazują się mylące: o co właściwie chodzi?
Metro Holland