Kobieta traci wiarę w szpitalu po poronieniu

Pewna kobieta twierdzi, że straciła „całkowitą wiarę” i nigdy więcej nie pójdzie do szpitala, w którym czuła się „odrzucona” po poronieniu.
Emma Simmonds, 41 lat, trafiła w 2023 roku na oddział wczesnej ciąży w szpitalu Queen Elizabeth Hospital (QEH) w King's Lynn w hrabstwie Norfolk po krwawieniu, do którego doszło u niej niemal w 11. tygodniu ciąży.
Powiedziano jej, że ma wrócić następnego dnia, ale okazało się, że poroniła.
Chris Bown, tymczasowy dyrektor zarządzający QEH, powiedział: „Nasi pacjenci zasługują na najwyższe standardy opieki i przepraszamy za każdą sytuację, w której nie spełniamy tych standardów”.
W nowych rankingach opublikowanych przez rząd, QEH został uznany za najgorzej radzący sobie szpital w Anglii pod względem opieki doraźnej .
Pierwszy raz zgłosiła się do szpitala w 2018 roku, gdy miała problemy z płodnością. Po pomoc zwróciła się do oddziału ginekologicznego.
Będąc pod opieką szpitala, poddano ją badaniom w celu wykrycia ewentualnej endometriozy, jednak jak twierdzi, „wykreślono ją” z listy za niestawienie się na wizytę fizjoterapeutyczną, o której – jak twierdzi – nigdy jej nie poinformowano.
Po otrzymaniu pilnego skierowania od lekarza rodzinnego udała się na kolejną wizytę, którą opisała jako „całkiem koszmarną” i złożyła skargę za pośrednictwem szpitalnej Służby Poradnictwa i Łączności z Pacjentami (Pals).
Odkryła, że nieodebrana wizyta była przeznaczona dla kogoś innego o tym samym imieniu i nazwisku.
„Straciłam do nich całkowite zaufanie. Nie tylko Pals i dwaj konsultanci prowadzący śledztwo nie zauważyli naruszenia danych, ale też zespół prawny… nie było żadnych przeprosin” – powiedziała.
- Jeśli problemy opisane w tym artykule Cię dotyczą, możesz uzyskać pomoc i wsparcie za pośrednictwem BBC Action Line .

W 2023 roku zwróciła się o pomoc do oddziału wczesnej ciąży QEH po wystąpieniu krwawienia w piątym tygodniu ciąży.
W wieku prawie 11 tygodni wystąpiło u niej kolejne krwawienie i wróciła do szpitala, ale personel uznał ją za „lekceważącą”.
Powiedziano jej, żeby poczekała i przyszła następnego dnia, ale potem dowiedziała się, że jej dziecko nie żyje.
„Nikt nigdy nie powinien czuć się w ten sposób” – powiedziała.
„Nie chcę już nigdy wracać do tego szpitala, bo nawet po skontaktowaniu się z izbą skarg i wszystkim innym, nic nie pomogło.
„Mój lekarz rodzinny był zniesmaczony tym, co się stało”.
Następnie skierowano ją do kliniki zajmującej się nawracającymi poronieniami w szpitalu Rosie w Cambridge, gdzie po 12 tygodniach zdiagnozowano u niej endometriozę i adenomiozę.
Endometrioza to choroba, w której komórki podobne do tych w błonie śluzowej macicy rozrastają się w innych częściach ciała, natomiast adenomioza to choroba, w której błona śluzowa macicy wrasta w mięśnie w ścianie macicy.
- Informacje na temat organizacji oferujących wsparcie w przypadku poronienia w Wielkiej Brytanii można znaleźć na stronie BBC Action Line .
Pani Simmonds powiedziała: „Istnieje kultura, w której nie należy narzekać... ale tak naprawdę czuję, że musimy to zrobić, ponieważ sposób, w jaki traktuje się wiele osób, nie jest w porządku.
„Wymówki dotyczące finansowania i braku personelu oraz fakt, że szpital jest ograniczany przez rekwizyty... nie są winą pacjentów”.
W odpowiedzi pan Bown powiedział: „Wszystkie zgłoszone kwestie traktujemy poważnie i zachęcamy pacjentów oraz ich bliskich do kontaktu z naszym Biurem Porad i Łączności z Pacjentami, jeśli mają jakiekolwiek wątpliwości”.
Śledź wiadomości z Norfolk na BBC Sounds , Facebooku , Instagramie i X.
BBC